Wstęp
Hugues Rebell (1867-1905) był francuskim pisarzem, autorem kilku powieści o zabarwieniu erotycznym, teoretykiem literatury oraz publicystą i teoretykiem polityki, którego myśl wywarła pewien wpływ na ideologię Akcji Francuskiej w początkowym okresie istnienia tej organizacji[1]. Najważniejszym jego tekstem o tematyce politycznej jest ,,Sojusz Trzech Arystokracji” opublikowany w 1894 roku[2]. W tym eseju pisarz krytykował szeroko pojęte przemiany społeczne zmierzające do egalitaryzacji, co jego zdaniem było zamachem na możliwości działania ludzi najbardziej utalentowanych oraz ograniczało wolność[3].
Twierdził, że aby powstrzymać ten proces, musi powstać sojusz trzech rodzajów elit (arystokracji) a mianowicie arystokratów w ścisłym tego słowa znaczeniu (czyli pochodzących z utytułowanych rodzin) oraz osób najbardziej utalentownych (literatów, naukowców) i elity finansowej. Szczególne nadzieje wiązał z tą ostatnią grupą, z której wywodziła się jego rodzina[4]. Co ciekawe, mający monarchistyczne poglądy Rebell, wbrew klimatowi opinii[5] we współczesnej sobie Francji[6] szczególnie wysoko cenił przedsiębiorczość żydów, którzy jego zdaniem powinni być traktowani jako sojusznicy przez przeciwników demokratycznego egalitaryzmu. W przypisie do ,,Sojuszu Trzech Arystokracji” pisał:
,,Warto zajrzeć w szczególności do pamiętników generała Marbota, by zobaczyć, jaką odwagą, uczciwością i sprytem wykazał się założyciel dynastii Rothschild w okresie wojen napoleońskich, ratując przed konfiskatą majątek elektora de Hasse-Cassel. Powołuję się tutaj za przykład Izraelitów, gdyż to właśnie ich atakują nie tylko socjaliści, ale także konserwatyści, którzy nie dostrzegają, że w ten sposób stają ramię w ramię z wrogami wszystkich cywilizacji [w ten sposób Rebell określa socjalistów]. Nienawiść żywiona wobec Izraelitów jest niczym innym, jak tylko wyrazem słabości. Jeśli oni na przestrzeni wieków tłumieni i prześladowani, dzięki swej niespożytej energii stali się potęgą, możemy ich tylko podziwiać i rozpoznawać w nich naszych władców, skoro nie potrafimy korzystać z naszych przewag. Demokracja jednak nienawidzi wszystkich bogaczy, zarówno chrześcijańskich, jak i żydowskich. Nie będzie szczęśliwa, dopóki pod pretekstem sprawiedliwości i ograniczonej moralności nie zatrzyma operacji giełdowych, rujnując Francję jak w czasach rewolucji. Co więcej, „wielcy myśliciele” współczesnej lewicy wyrażają pragnienie zniszczenia jakiegokolwiek bogactwa”[7].
Można zatem stwierdzić, że Rebell przyjmujący w swej myśli elementy filozofii Nietzschego a w szczególności podziw wobec siły, dostrzegając sukcesy żydów, widzi, iż ten naród (wszakże krytykowany przez socjalistów[8]) wydał bardzo wiele wybitnych jednostek i wobec należy mu się szacunek.
Duzy wpływ na Rebella miały zapewne także współczesne mu teorie przeciwstawiające tłum i jednostki. ,,Psychologia tłumu” Gustava le Bona została wydana wprawdzie rok po ,,Sojuszu Trzech Arystokracji”, ale była ona w gruncie rzeczy przede wszystkim usystematyzowaniem znanych już wcześniej teorii głoszonych między innymi przez Charlesa Mackay’a (autora wydanej w 1841 roku publikacji pod tytułem ,,Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds”), czy Ernesta Renana.
Elitarystyzm Rebella jest szczególnie ważny w kontekście w prezentowanej poniżej ,,Obrony Oscara Wilde’a”, która została opublikowana w ,,Mercure de France” z sierpnia 1895 roku a zatem już po wydaniu wyroku na Wilde’a (25 maja 1895 roku). Autor przeciwstawia w niej tłumowi zazdrośników, będących jednocześnie purytanami (co jednak jego zdaniem jest mniej znaczące) genialnego artystę, który nie chce podporządkować się zasadom tegoż tłumu. W zazdrości wobec geniuszu twórcy, żywionej przez tłum, Rebell dostrzega źródła problemów brytyjskiego pisarza i w świetle przekazu całości dzieła to właśnie ten motyw odgrywa ważniejszą rolę niż purytanizm Anglików przywoływany w polskojęzycznych publikacjach, w których wspomina się o prezentowanym utworze[9].
Co ważne w kontekście treści podnoszonych przeciwko Wilde’owi zarzutów, wzorem niektórych przyjaciół oskarżonego pisarza (na przykład, Roberta Sherarda autora pierwszej biografii Wilde’a[10]) Rebell nie wierzy także w jego homoseksualizm, a przy tym stwierdza, że nawet gdyby zarzuty były prawdziwe nie zmieniałoby to faktu, iż skazanie na dwuletnie uwięzienie i przymusowe roboty tak wybitnego twórcy jest czymś niesprawiedliwym. Opinia ta w pełni koresponduje z ukazanym w ,,Sojuszu Trzech Arystokracji” poglądem jakoby wybitny artysta powinien mieć szersze uprawnienia w społeczeństwie[11].
Jednocześnie, jako monarchista i przeciwnik przemian mających miejsce po rewolucji francuskiej, w sposób przewrotny Rebell tworzy pewien wizerunek równoległy: z jednej strony uwięzionego Wilde’a oraz z drugiej dawnych więźniów Bastylii. Stwierdza:
,,Jedynym sposobem, by uzyskać łaskę dla Wilde’a jest zrobić w Pentonville, to co uczyniono w Bastylii w 1789 roku. Bastylia miała być bowiem miejscem wyimaginowanych tortur, ale w chwili jej zdobycia znaleziono w środku tylko siedmiu więźniów: mordercę, czterech fałszerzy i dwóch szaleńców[12]. Więźniowie byli tam łagodnie traktowani i dobrze karmieni, a w tym miejscu nigdy nie miały miejsce żadne inne tortury poza tymi wykonywanymi przez lud na panu de Launay[13]. Pentonville urzeczywistnia ideę przerażającego więzienia, podczas gdy Bastylię wymyślono w ludowej wyobraźni. Wystarczająco dobrze znam kalwinistów, którzy zarządzają tym więzieniem, aby móc się domyślać, że samotności skazanych nie oszczędzono bólu i upokorzenia”.
We fragmencie tym ukazana zostaje wizja więzienia Pentonville, w którym przebywał Wilde przed przewiezieniem najpierw do Wandsworth a następnie do Reading[14], w którym powstała słynna ,,The Ballade of Reading Gaol” jako rzeczywistego miejsca kaźni, podczas gdy w Bastylii, Rebell dostrzegł jedynie wytwór propagandy[15] . Autor podnosi przy tym prowokacyjny postulat zdobycia i zburzenia więzienia Pentonville, co miałoby zapoczątkować bunt zwolenników indywidualizmu i wolności przeciwko panującemu purytanizmowi i kultowi równości, na których oparty jest zdaniem Rebella porewolucyjny świat mający według pisarza zakończyć się szturmem na więzienie podobnie, jak się rozpoczął. Myśl ta stanowi rozwinięcie zawartego w ,,Sojuszu Trzech Arystokracji” twierdzenia:
,,Uważając, że to natura predestynuje pewne istoty do sprawowania władzy, nienawidzimy rządów opartych na suwerenności ludu. Pragniemy tylko jednego – wymazania obyczajów i instytucji, będących pamiątką 1789 roku”[16].
,,Obrona Oscara Wilde’a” kończy się zatem apelem do zrealizowania planu zapowiedzianego już uprzednio, a cały tekst jest w swej istocie nie tylko obroną skazanego na karę więzienia pisarza, ale także manifestem proelitarystycznych poglądów Rebella wyłożonych wcześniej w ,,Sojuszu Trzech Arystokracji”, co sprawia, że ,,Obrona Oscara Wilde’a” staje się utworem ważnym nie tylko poprzez to, że została napisana w kontekście głośnej wówczas sprawy sądowej, ale również poprzez liczne nawiązania ideologiczne, które wpisują się w światopoglądowy portret jednego z wybitnych, choć mniej znanych francuskich pisarzy mającego pewien wpływ na kształtowanie się ideologii Akcji Francuskiej.
Hugues Rebell
Obrona Oscar Wilde’a
Dostarczono [go] z rękami i dłońmi przywiązanymi do tchórzliwego i brutalnego tłumu
~lord Alfred Douglas[17]
Londyn został zhańbiony przez postępek obrzydliwy i bezprzykładny, ale bardzo demokratyczny, godny tego nędznego ludu, który dziś decyduje o stanowieniu prawa. Oscar Wilde, jeden z najwybitniejszych pisarzy w Anglii, którego dzieła przed czterema miesiącami były przedmiotem dyskusji redaktorów i reżyserów teatralnych, a najznamienitsze domy konkurowały między sobą, by ich gościem bywał ten obdarzony wielkim talentem artysta, wyborny mówca, człowiek dobry i pomocny, teraz został zabrany nagle ze swego domu, wrzucony do celi, postawiony przed sądem, znieważony przez publiczność i sędziów, a w końcu skazany na pracę przymusową w więzieniu w Londynie[18]. Jego portrety zostały zabrane z witryn sklepowych, reżyserzy teatralni odmówili wystawiania jego dzieł wpisanych uprzednio do repertuaru, jego książki zostały usunięte z księgarń i bibliotek publicznych, odebrano mu majątek, sprzedano jego rezydencję, a żonę wraz z dziećmi wygnano z domu. Można się zastanawiać jaką zbrodnię mógł popełnić Oscar Wilde, że potraktowano go w taki sposób. Czy zdradził Anglię, próbował zamordować królową, czy też wysadzić w powietrze parlament? Będzie jednak dla nas zaskoczeniem to, iż nie popełnił on żadnej zbrodni, a prawdopodobnie także wykroczenia przeciw naturze, o które został oskarżony (przynajmniej jego wina nie została jeszcze w należyty sposób wykazana). Aby go skazać wystarczyła zniewaga ze strony mężczyzny, będącego szaleńcem, którego porzuciła żona wraz z synami (o czym wiedział cały Londyn). Ten człowiek – lord Quensbery[19] zazdrosny o to, że jego syn wolał towarzystwo poety od grubiańskiego i okrutnego ojca, nie zawahał się, by zaspokoić swą nienawiść i rzucić podejrzenie o związek, tam gdzie talent i dowcip Wilde’a byłyby wystarczającym wyjaśnieniem. Gardząc atakami takiego adwersarza, Wilde uznał, że najlepszą odpowiedzią na nie będzie ironia, ale sąd przed którym toczyła się ta osobliwa sprawa, ostrzegłszy uprzednio artystę, nie wybaczył mu tego tonu szyderstwa i lekceważenia. Jeszcze przed pojawieniem się w sądzie Wilde był już skazany. Tym bardziej byliśmy zaangażowani, gdy próbowano odkryć przytłaczające dowody jego domniemanej zbrodni. Aby to osiągnąć ominięto cały wymiar sprawiedliwości, a nawet więcej – zasady prawne. Prawo rzymskie nie bez powodu nie dopuszczało zeznań niewolników. Prawo angielskie zezwoliło na to, aby przeciwko pisarzowi zeznawała cała obsługa hotelu Savoy.
Konieczne jest tutaj zapoznanie sią ze szczegółami procesu. Sędziowie z nieprzyzwoitym zamiłowaniem, szukali dwuznacznych sformułowań w książkach i absolutnie niewinnych listach Wilde’a, aby zapytać go o noce, które spędził pod tym samym dachem ze swoimi przyjaciółmi. Badali skazy na prześcieradłach i dywanach w hotelu, tworząc wulgarne teorie, których nie należałoby się spodziewać po poważnych ludziach, a w końcu nie ośmielając się ufać swoim spostrzeżeniom przesłuchali służących i szantażystów z Chelsea[20], jakby stając się oskarżycielami, ludzie ci nagle stali się godni zaufania. Odstręcza mnie sama myśl o powtarzaniu ich zarzutów. Nie wspominam tu o czynach Wilde’a nie dlatego, że je ignoruję, ale dlatego, że te, których dotyczy ta sprawa są jedynie wyobrażone przez tych obrońców moralności, którzy pod pretekstem karania nieprzyzwoitości ujawnili nieistniejący skandal. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było obrzydliwe. Czy nie jest niegodziwością to, że przed procesem odmówiono Wilde’owi zwolnienia za kaucją i był on przetrzymywany przez dwa miesiące w celi, widząc swoich gości jedynie przez żelazne pręty, jak dzikie zwierzę? Zwolniono go dopiero na kilka dni przed wydaniem wyroku z obawy, że więzienie Halloway i kolejne nieszczęścia zagroziłyby jego rozumowi i zdrowiu.
Wydarzenia towarzyszące procesowi są nie mniej niesławne zarówno w pierwszym procesie, podczas którego przysięgli byli niezdecydowani co do winy Wilde’a, jak i w drugim kiedy jego wrogowie podjęli wszelkie możliwe środki, by zapewnić wyrok skazujący. Nie ulega wątpliwości, że za pomocą korupcji próbowano przekonać tych przysięgłych, którzy byli przychylnie nastawieni do pisarza. Zadbano również o to, aby wyrok nie został wydany w dniu, w którym przemówił obrońca Wilde’a, sir Edward Clarke, gdyż jego elokwencja mogłaby przydać oskarżonemu sympatii publiczności. Dzięki temu prokurator generalny, sir Frank Lockwood i sędzia Wills w podsumowania obrad ławy przysięgłych mogli dać upust swym zapałom oskarżycielskim bez potrzeby wykazania słuszności oskarżenia. Mieli po swojej stronie przysięgłych, którzy już zapomnieli o łagodności głoszonej jeszcze dzień wcześniej i wiedzieli, że ostatni mówcy zawsze mają rację.
W ten sposób Wilde zrujnowany, upadły, porzucony przez wszystkich, został zamknięty w Pentonville z największymi niegodziwcami. Wyobraź sobie, że ten człowiek przyzwyczajony do wszelkich wykwintności życia, posiadający wszystko czego zapragnął, pełen godności, został ogolony jak zadżumiony, ubrany w groteskowy kaftan i spędza teraz dni nosząc kule armatnie, lub smołując kable swymi delikatnymi dłońmi, a wieczorem je postną zupę i kromkę chleba. Nic w tym wstrętnym więzieniu nie uwalnia osadzonych od ich cierpień. Nie widzą przyjaciela, nie czytają książek (chyba, że w niedzielę tą podłą Biblię w imię której dokonywane są największe okrucieństwa[21]). Osoba, która otrzymała przywilej zobaczenia Oscara Wilde’a opowiadała, że znalazła go jako człowieka na zawsze upokorzonego, przytłoczonego, złamanego zmęczeniem i głodem. Nie powstrzymało to zarządcy Pentonville od stwierdzenia w odpowiedzi na pytania pana Williama Wilde’a, który martwił się o los uwięzionego brata: ,,skazany był całkowicie zdrów i poświęcaliśmy mu wiele uwagi”. Powiedziano też, że jeśli Oscar zachoruje, brat zostanie wezwany, aby mógł być świadkiem jego ostatnich chwil.
Wśród pisarzy są dworzanie ludu, którzy zabawiają się pochlebianiem swojej zazdrości poprzez poniżanie wielkich ludzi. To oni są twórcami ciężkich kompilacji noszących tytuły ,,Zbrodnie królów”, lub ,,Zbrodnie papieży”. Być może nadszedł czas, aby stworzyć prawdziwą kontynuację tych zmyślonych historii i wreszcie opowiedzieć o Zbrodniach demokracji. Ze swej strony zobowiązuję się dostarczyć materiały tym dziwnym amatorom tomów dokumentów. Wyrok na Oscara Wilde’a musi zostać wymieniony wśród demokratycznych zbrodni. Uderzano w niego gdyż naruszył prawa małej kalwińskiej moralności pobłażającej wszelkiej podłości duszy a surowej tylko dla namiętności. Ta moralność pozbawia słowo ,,cnota” jego pięknego, starożytnego i szlachetnego znaczenia (virtus, courage, odwaga) i uważa za przestępstwa czyny, które uderzają tylko w tego, kto je popełnia.
Nie zamierzam bronić aktów perwersji, ale poza tym, że nie ma żadnych dowodów winy Oscara Wilde’a, nie uznaję prawa cywilnego za uprawnione do ich potępiania, jeżeli nie są one również skierowane przeciwko wolności. Nie można w tej sprawie powoływać się nawet na istnienie jakiegoś zagrożenia społecznego, gdyż charakter czynów w jego przypadku musi być nadzwyczajnym. Od momentu, kiedy prawo angielskie zaczęło je ścigać, można stwierdzić, że miesza się ono z prawem kościelnym i wkracza w życie prywatne. Musi zatem przyjąć logikę naszych dawnych parlamentów, które uważały, że są instytucją boską i wyobrażały sobie, że powinny karać nie tylko niemoralność, ale także ateizm, i herezję.
Sprawiedliwość przeszłości, obojętna na rzekomą równość istot potrafiła jednak pomimo swej przesadnej srogości okazywać pobłażanie wielkim ludziom, a kiedy przypalała sodomitów, nie myślała o tym, aby niepokoić bohatera spod Rocroi[22]. W rzeczywistości geniusz i talent tłumaczą i usprawiedliwiają dziwną konstytucję niektórych istot, które wykraczając poza obowiązki zwykłych ludzi, służą ludzkości w użyteczniejszy i bardziej chwalebny sposób. Skoro w Londynie konieczne było dać przykład, policja mogła szukać swych ofiar nocami w zaułkach Hyde Parku, a nie wśród pisarzy, którzy przynieśli wielki zaszczyt literaturze angielskiej.
Skoro jednak ktoś złapał Oscara Wilde’a, był mu winien przynajmniej tę sprawiedliwość, która należy się nawet ostatniemu nędznikowi. Nie można przy tym zaniedbywać rozwagi nad tym, co poprzedziło to wydarzenie a także refleksji, czy kara na którą pisarz został skazany nie przyniesie więcej szkód niż jego ,,wina’’. Funkcją sędziego (skądinąd nie pozbawioną wielkości) jest jedynie obrona społeczeństwa, a nie wykonywanie rzekomego prawa do karania, którego to prawa nie uznaje żaden wolny duch. Wypowiadając się w sprawie Wilde’a [sędzia] nie mógł zapomnieć, że oskarżony napisał piękną powieść jaką jest ,,Portret Doriana Graya”, eseje pełne celnych i oryginalnych analiz, wyszukane opowieści, komedie pełne ostrych i krotochwilnych spostrzeżeń. Musiał też pamiętać, iż Wilde był najwspanialszym i oddanym przyjacielem a wielu spośród jego oskarżycieli miało u niego długi wdzięczności a niektórzy spośród nich zawdzięczali mu swe literackie sukcesy.
Ponadto widząc Oscara Wilde’a uznanego winnym tego wszystkiego, o co został oskarżony, bez uwzględnienia okoliczności łagodzących i skazanego na najsurowszą karę za czyn, który z trudem zniesmacza koty z Hotelu Savoy. Nietrudno dostrzec w oprawcach pisarza (nawet jeżeli byli purytanami) nie tylko rygoryzm, ale też zazdrość oraz podłość i okrucieństwo ukryte pod maską surowości. Bez względu na to z jakim zapałem bronili swej małej, oburzonej moralności, nigdy nie przyjęliby z takim entuzjazmem absurdalnego donosu lorda Quensberego, gdyby nie widzieli w nim okazji do zemsty. Sędzia Wills, adwokat Frank Lockwood oraz przysięgli podczas procesu reprezentowali ludność Londynu, niewidzącą w oskarżonym człowieka, który bawił ją i oczarowywał, ale nienawistnego pisarza upokarzającego ją swym talentem. Godząc w Wilde’a, uderzyli oni w sukces, bogactwo, inteligencję. Wykonali swoje dzieło, dzieło plebejuszy, którzy nie będąc w stanie niczego tworzyć – niszczą.
,,Rozmawialiśmy z wami panowie o literackiej przeszłości oskarżonego, która jednak nie ma tutaj żadnego znaczenia’’ – powiedział Frank Lockwood do rady przysięgłych.
Z kolei sędzia Charles[23], który wydawał się nieco mniej podsycany nienawiścią, rzekł w podsumowaniu pierwszego procesu: ,,Straciliśmy wiele czasu, rozmawiając o literaturze pod pretekstem, że Oscar Wilde był literatem. Nie ma to jednak dla nas znaczenia, czy był on pisarzem, czy murarzem’’.
Znaczenie tych słów jest jasne. Kto je jednak wówczas rozumiał? Ten niesławny proces nikogo nie oburzył, a nawet nie wywołał śmiechu. Już kiedyś zauważyłem, że naszym współczesnym socjalistom zabrakło ducha współodpowiedzialności. Te wydarzenia spowodowały, że upewniam się co do prawdziwości tej opinii. Zwykli litościwi kabotyni, którzy publicznie rumienią się podczas składania próśb o łaskę dla zawodowych zabójców i bandytów, nie mieli śmiałości, by otworzyć usta wyrażając poparcie dla Wilde’a, zapewne dlatego, że tym razem ich obowiązkiem byłoby okazać miłosierdzie[24]. Podobnie małe snoby, które trzy lata temu napawały się dumą na myśl o tym, że zostaną mu przedstawione, gdy autor ,,Portretu Doriana Graya” przybył do Paryża, dołączyły swoje głosy potępienia do oskarżeń padających ze strony sutenerów, złodziei i pastorów z Londynu.
Gdy dowiedziałem się o torturach Wilde’a w Pentonville nie byłem jedynie poruszony, ale obawiałem się o los pisarza, gdyż wieści o nich wzburzały moje poczucie człowieczeństwa (czy też raczej wywoływały nerwowość), jakby te tortury kańczuga[25], czy głodu, które zadawano Wilde’owi nie były raczej odpowiednie dla kanalii pokroju Franka Lockwooda – prokuratora w tej sprawie. Lepiej byłoby jednak w tej kwestii zrobić cos więcej niż narzekać na los kilku niegodnych litości nieszczęśników[26]. Tymczasem nasi dziennikarze przez trzy miesiące zabawiali się w porównywanie pederastów do estetów i czynili Burne’a Jonesa, Swinburne’a i Dante Gabriela Rosetiego (nazywanego przez nim Rosatim) odpowiedzialnymi za wszystkie wady swoich współobywateli, mogąc lepiej wykorzystać swój czas. Tak! Zamiast rozbawiać tymi niedorzecznościami mogli po prostu bronić intelektu przed barbarzyńcami.
Niech będzie wiadomo, że w tym przypadku nie chodzi o sodomię, ale o prawo do sprawiedliwości wobec znakomitszego człowieka. Najważniejsze pytanie dotyczy jednak tego, czy autora ,,Portretu Doriana Graya” można traktować, jak murarza, który popełniłby takie samo przestępstwo?
Przypuszczam, że gdyby zamiast Oscara Wilde’a trybunał miał przed sobą Leonarda da Vinci i Andrzeja Verocchio – dwóch najznamienitszych artystów jakich znał świat, których również oskarżano o nienaturalne skłonności, albo chociaż tego zachwycającego Razziego, który przybrał przezwisko Il Sodoma[27], Frank Lockwood i tak mówiłby do ławy przysięgłych ,,Ustaliliśmy, że artystyczna przeszłość i przyszłość oskarżonego oraz jego umiejętności malarskie nie mają w tej sprawie znaczenia”. Czy wtedy pozwolilibyśmy temu zgromadzeniu idiotów i nędzników złamać rękę i intelekt geniusza?
Oni uczynili jednak coś więcej niż zranienie artysty, oni uderzyli w jego dzieło. Pod ich wpływem ośmieliliśmy się wyrzucić wszystkie utwory pisarza, którego moralności nikt wcześniej nie podważał. Jego książki zostały usunięte nawet z miejsc, do których tłum nie jest w stanie się dostać, a w których uczeni i pisarze powinni móc zapoznać się niczym z dokumentami, nawet z dziełami przestępców. Dzisiaj w świecie literatury panuje jednak tak wielki duch zazdrości, że nikt nie powstał przeciwko temu haniebnemu aktowi. Literaci i artyści raczej uśmiechali się z zadowoleniem z powodu potępienia jednego z nich. Niektórzy nawet, w czasie kiedy Wilde był w więzieniu oskarżyli go o plagiat. Dziennikarze, którzy nigdy nie przeczytali nawet wersu jego książki, twierdzili, że ten bezbożny poeta odtworzył w swojej powieści sceny psot pana Huysmansa[28], podczas gdy nic nie mogło bardziej odstręczać Wilde’a niż wyobrażenia mistycyzmu i fałszywej namiętności, lęków i ekstazy zakrystianina, autora ,,Na wspak” i ,,W drodze”[29]. Niestety, ci literaci nie wiedzieli, że zapomnieli o swym własnym interesie i sami się potępili publikując artykuły podsycające ludową nienawiść, której rzecznikami stali się również sędziowie. Droga do prześladowań została otwarta, a kalwińscy demokraci nie przestaną strącać z piedestału, aby zaspokoić swoją zazdrość typową dla małych ludzi, albo po prostu posłuchają tego, co jest przez nich nazywane ,,głosem sumienia’’.
Rzeczywiście, należy zauważyć, że Wilde nie został skazany za zbrodnię sodomii, ale po prostu za akt nieprzyzwoitości a nawet w mniejszym stopniu z powodu scen, które miały mieć miejsce w Hotelu Savoy, niż z powodu będących literacką kreacją listów napisanych do lorda Alfreda Douglasa. Czy jest wśród nas choć jeden, kto nigdy nie popełnił tego rodzaju nieprzyzwoitości? To, co dla purytan stanowi akt nieprzyzwoitości, dla nas jest pracą i całym życiem. Aby popełnić akt nieprzyzwoitości nie trzeba celebrować greckiej miłości. Wystarczy bardziej od Ewangelii stworzonej przez żydowskich wieśniaków, kochać Sofoklesa, Racine’a i Szekspira. Wystarczy wyśpiewać kobietę w sposób inny niż czynią to uczennice madame George Eliot[30] i stawiać namiętną sztukę Veronese’go, Julesa Romaina[31] i Rubensa nad ckliwe i sentymentalne obrazy angielskich iluminatorów; a wyżej niż mdłe romanse córek pastorów cenić wolny pejzaż obyczajowości z powieści Fieldinga, czy też grupę przyjemnych malarzy z czasów, gdy metodyści nie podbili jeszcze Londynu, a kraj Rowlandsona[32] naprawdę można było nazwać Wesołą Anglią.
Z powodu podobnego aktu oskarżenia o nieprzyzwoitość Swinburne za swoje ,,Wiersze i Ballady” otrzymał niemal taką samą karę, jak Wilde a wydawca, który w stolicy Albionu opublikował ,,Ziemię” Emila Zoli[33] zapewne także został bezlitośnie wtrącony do więzienia. Natomiast nasz wielki Felicjan Rops już dawno zostałby skazany na przymusowe roboty z powodu jego zachwycających rycin, gdyby tylko mieszkał w Anglii, zamiast we Francji. Jednak ohydne obyczaje purytanów z tamtej strony kanału, przenoszą się również do naszego kraju. Nic bowiem nie pasuje bardziej do tych demokratycznych złodziei i bandytów (niezależnie od tego z jakiego kraju pochodzą), niż maska surowości.
Chociaż w takich przypadkach słowa są daremne, obowiązkiem, a jednocześnie ukojeniem jest protest przeciwko temu wyrokowi. Chcielibyśmy jednak zrobić coś więcej niż tylko obronić nazwisko pisarza, pragniemy go uratować. Jednak w jaki sposób zainteresować rządzących losem Wilde’a? Jak przekonać ich, że obowiązkiem jest działać na rzecz jego uwolnienia? Wiem, że istniał plan przedstawienia odpowiedniej petycji królowej, jednak nie mam nadziei na to, że owa ciężka mieszczka, protestancka bigotka, która nie wstydziła się zająć miejsca wielkiej Elżbiety, przyjmie tę prośbę o łaskę. Współcześni władcy przypominają bowiem drewniane kukiełki paradujące podczas festynów, jedynie od czasu do czasu powtarzając słynną frazę: ,,Jesteśmy zaabsorbowani dolą maluczkich’’[34]. Dzięki tym słowom udaje im się utrzymywać na głowach koronę, starając się jej nie zgubić poprzez podejmowanie decyzji ich zdaniem nieroztropnych, lub choćby takich, których lud mógłby nie zaakceptować.
Jedynym sposobem, by uzyskać łaskę dla Wilde’a jest powtórzyć w Pentonville, to co uczyniono w Bastylii w 1789 roku. Bastylia miała być bowiem miejscem wyimaginowanych tortur, ale w chwili jej zdobycia znaleziono w środku tylko siedmiu więźniów: mordercę, czterech fałszerzy i dwóch szaleńców[35]. Więźniowie byli tam łagodnie traktowani i dobrze karmieni, a ponadto nie miały tam miejsca żadne inne tortury poza tymi wykonywanymi przez lud na panu de Launay[36]. Pentonville urzeczywistnia ideę przerażającego więzienia, podczas gdy Bastylię wymyślono w ludowej wyobraźni. Wystarczająco dobrze znam kalwinistów, którzy zarządzają tym więzieniem, aby móc się domyślać, że samotności skazanych nie oszczędzono bólu i upokorzenia. Ah! W celu ocalenia Wilde’a odbylibyśmy piękną i majestatyczną wyprawę… Z jaką radością ujrzę płonące Pentonville! I to nie tylko z powodu Wilde’a, ale także nas wszystkich – pogańskich artystów i pisarzy, którzy są prawdziwymi honorowymi więźniami.
Hugues Rebell
Pierwodruk: ,,Mercure de France”, sierpień 1895
Wstęp, przekład i opracowanie: Marcin Śrama
Przypisy:
[1] Szerzej o życiu oraz o poglądach politycznych, zob. M. Śrama, Wprowadzenie do tłumaczeń. Hugues Rebell i jego twórczość, ,,Pro Fide, Rege et Lege”, 2020, nr 84, s. 102-111.
[2] Polski przekład: H. Rebell, Sojusz Trzech Arystokracji, przeł. M. Śrama, ,,Pro Fide, Rege et Lege” 2020, nr 84, s. 112-127.
[3] Alternatywa wolności, albo równości do dzisiaj czasem pojawia się w myśli prawicowych filozofów, zob. np. E. von Kuehnelt-Leddihn, Wolność, czy równość, przeł. M. Sielicki, Warszawa 2016.
[4] Więcej informacji na temat genealogii Rebella w: M. Śrama, Wprowadzenie do tłumaczeń. Hugues Rebell i jego twórczość, ,,Pro Fide, Rege et Lege”, s. 103.
[5] Samo pojęcie ,,klimatu opinii” w piękny sposób wytłumaczył Carl Becker w swej publikacji ,,Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów”, zob. C. Becker, Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów, przeł. J. Ruszkowski, Poznań 2008.
[6] ,,Sojusz Trzech Arystokracji” został napisany w 1894 roku a zatem w tym samym, w którym kapitan Alfred Dreyfus został oskarżony o zdradę stanu i rozpoczął się jego proces.
[7] H. Rebell, Sojusz Trzech Arystokracji, przeł. M. Śrama, ,,Pro Fide, Rege et Lege” 2020, nr 84, s. 306.
[8] Rebell zwraca na to uwagę w ,,Sojuszu Trzech Arystokracji”: ,,nienawiść żywiona wobec żydów jest niczym innym, jak tylko wyrazem słabości. Jeśli oni, na przestrzeni wieków tłumieni i prześladowani, dzięki swej niespożytej energii stali się potęgą, możemy ich tylko podziwiać i rozpoznać w nich naszych władców, skoro nie potrafimy korzystać z naszych przewag”, H. Rebell, Sojusz Trzech Arystokracji, przeł. M. Śrama, Pro Fide, Rege et Lege, 2020, nr 84, s. 119. Przeciwne twierdzenie Ewy Budzanowskiej, że antysemityzm ,,był tematem par excellence prawicowym i antysocjalistycznym” zastało podważone między innymi w recenzji prof. Jacka Bartyzela: J. Bartyzel, Maurras pokancerowany, Legitymizm.org: http://www.legitymizm.org/maurras-pokancerowany [dostęp: 21 IX 2021] – ,,aż do sprowokowanego przez Rotszyldów krachu katolickiego banku Union Générale (1882), afery panamskiej (1889) oraz affaire Dreyfus (1896-1906) antysemicka we Francji była raczej lewica, zarówno jakobińska (patriotyczna), jak socjalistyczna, bo dla socjalistów Żyd był synonimem kapitalisty”.
[9] Należy zauważyć, ze wbrew temu co pisał sam Rebell w swej Obronie Oscara Wilde’a, we współczesnych opracowaniach naukowych często stosuje się uproszczenie, jakoby purytanizm Anglików był zdaniem francuskiego pisarza główną przyczyną nieszczęść angielskiego twórcy i co więcej jakoby ,,Obrona Oscara Wilde’a była… artykułem poświęconym romansowi Wilde’a i lorda Alfreda Douglasa. Twierdzenie to całkowicie nie koresponduje z treścią prezentowanego tekstu, por. K. Gędas, Epistola: In Carcere et Vincus Oscara Wilde’a w recepcji Jarosława Iwaszkiewicza, ,,Tekstualia” 2020, nr 3, s. 82.
[10] Sherard w swojej biografii przyjaciela stwierdza, ze Wilde był jedynie mężczyzną zniewieściałym, R. Sherard, The Life of Oscar Wilde, New York 1911, s. 5, 77.
[11] H. Rebell, Sojusz Trzech Arystokracji, przeł. M. Śrama, ,,Pro Fide, Rege et Lege” 2020, nr 84, s. 122.
[12] W lipcu 1789 roku w Bastylii przebywało zaledwie… ośmiu aresztantów: Augustyn Tavernier – współorganizator zamachu na Ludwika XV, znany aferzysta – hrabia Hubert de Solages, cierpiący na demencję hrabia Whyte de Melleville oraz czterej fałszerze Jan Béchade, Bernard Laroche, Jan La Corrège i Jan-Antoni Pujade, a także osławiony markiz de Sade, który po próbach interakcji z ludźmi przebywającymi na ulicy został przeniesiony do innego więzienia; R. Bielecki, Bastylia 1789, Warszawa 1991, s. 99.
[13] Gubernator Bastylii, de Launay, który w trakcie obrony twierdzy za wszelką cenę próbował powstrzymać rozlew krwi rezygnując z użycia armat, po jej upadku został zabity; zob. R. Bielecki, Bastylia 1789, Warszawa 1991, s. 105 i następne.
[14] Wilde przebywał w Pentonville do 4 lipca 1895, w Wandsworth od lipca do października 1895 roku, por. R. Tanitch, Oscar Wilde on Stage and Scene, 1999, s. 9. Rebell pisząc swą Obronę zapewne jeszcze nie wiedział o zmianie miejsca uwięzienia brytyjskiego pisarza.
[15] W rzeczywistości Bastylia była dość luksusowym miejscem, jak na więzienie: M. Śrama, Mity rewolucji, ,,Myśl Konserwatywna”: https://myslkonserwatywna.pl/srama-mity-rewolucji/ [dostęp: 12 IX 2021].
[16] H. Rebell, Sojusz Trzech Arystokracji, przeł. M. Śrama, ,,Pro Fide, Rege et Lege” 2020, nr 84, s. 127.
[17] Alfred Douglas (1870-1945) – brytyjski pisarz i poeta. Wieloletni przyjaciel i kochanek Oscara Wilde’a (wszystkie przypisy, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą od tłumacza).
[18] Oscar Wilde został skazany na 2 lata uwięzienia i przymusowych robót w więzieniu Reading nieopodal Londynu.
[19] Jan Douglas, 9. Markiz Quensbery (1844-1900) – szkocki arystokrata, znany z poglądów wrogich religii, a pasjonat boksu, twórca nowych reguł tego sportu (quensberry rules), w ramach których między innymi wprowadzono obowiązek używania rękawic bokserskich.
[20] Oscar Wilde jeszcze przed swym uwięzieniem był ofiarą szantaży ze strony ludzi, którzy zdobywali informacje o jego preferencjach seksualnych.
[21] Rebell mimo tego, iż prezentował poglądy raczej prawicowe był wielkim wrogiem lektury Pisma świętego uznając prezentowane w nim poglądy za prymitywne. W pełni doceniał natomiast późniejszą kulturotwórczą rolę katolicyzmu.
[22] Savinien de Cyrano de Bergerac (1619-1655) – francuski żołnierz i poeta, uczestnik wojny trzydziestoletniej. W młodości byc moze nawiązywał relacje homoseksualne, do dzisiaj hipotezę taką głosi francuski pisarz i autor książek popularnonaukowych, Jean-Luc Hennig. Niezależnie od tego, czy te rewelacje są zgodne z prawdą, Hugues Rebell wierzył w nie i wykorzystał jako argument w swym wywodzie.
[23] Arthur Charles – jeden z dwóch, obok Alfreda Willisa sędziów prowadzących sprawę Oscara Wilde’a, zob. E. Stawicka, Proces Oscara Wilde’a, ,,Palestra” 1998, nr 9-10, s. 71.
[24] Muszę tutaj wymienić nazwiska kilku sprawiedliwych pisarzy, którzy okazywali Wilde’owi współczucie: Henry Baüer, Jean Lorrain, Octave Mirbeau, Henry Fouquier. Chciałbym też wspomnieć o panu Paulu Adamie, który poświęcił oskarżonemu artykuł w Revue Blanche, ale nie podzielam argumentów podanych na jego obronę (przyp. H.R.).
[25] Kańczug – skórzany, pleciony bicz.
[26] Czyli homoseksualistów.
[27] Il Sodoma, właściwie Jan Antoni Bazzi (1477-1549; zapewne przez pomyłkę drukarską w tekście Obrony Oscara Wilde’a pojawia się Razzi) – renesansowy malarz, przedstawiciel szkoły sieneńskiej.
[28] Joris Karol Huysmans (1848-1907) – francuski pisarz, autor takich powieści jak Na wspak, W drodze, Katedra, Oblat. Reprezentował naturalizm i literaturę dekadencką. Przez wiele lat był indyferentny religijnie, przejawiał nawet zainteresowanie satanizmem, ale pod koniec życia nawrócił się i w latach 1899-1901 był nawet oblatem w klasztorze w Ligugé.
[29] Do dzisiaj istnieje teoria jakoby Wilde wzorował się na powieści Na wspak Huysmansa, ale podczas lektury nie jest to dostrzegalne, poza drobnymi nawiązaniami, które pojawiają się w rozdziale jedenastym ,,Portretu Doriana Graya” (skądinąd napisanym już po pierwszym, nienajlepiej przyjętym przez krytykę wydaniu powieści). Pojawiające się w okresie uwięzienia pisarza zarzuty plagiatu z pewnościa były wytworem rozgorączkowanych głów, szukających sensacji dziennikarzy.
[30] George Eliot (1819-1880) – angielska pisarka.
[31] Jules Romain, czyli Giulio Romano, właściwie Giulio di Pietro di Filippo de Gianuzzi (1492/99-1546) – włoski malarz i architekt, który zaprojektował Palais du Te w Mantui. Znany takze ze swoich rysunków erotycznych.
[32] Thomas Rowlandson (1756-1827) – angielski malarz i karykaturzysta
[33] Emil Zola po publikacji powieści ,,Le Terres”, czyli ,,Ziemia”, w której opisywał życie robotników rolnych przemycając przy tym poglądy głoszone głównie przez socjalistów dotyczące niedoli ludności wiejskiej, został oskarżony o szerzenie niemoralności z powodu pojawiających się w powieści dosadnych opisów stosunków płciowych i brutalnych zachowań.
[34] Rebell krytykował postrzeganie arystokratów jedynie jako wspomożycieli ubogich, a taką rolę jego zdaniem próbowało przypisać im ówczesne społeczeństwo.
[35] W lipcu 1789 roku w Bastylii przebywało zaledwie… ośmiu aresztantów: Augustyn Tavernier – współorganizator zamachu na Ludwika XV, znany aferzysta – hrabia Hubert de Solages, cierpiący na demencję hrabia Whyte de Melleville oraz czterej fałszerze Jan Béchade, Bernard Laroche, Jan La Corrège i Jan-Antoni Pujade, a także osławiony markiz de Sade, który po próbach interakcji z ludźmi przebywającymi na ulicy został przeniesiony do innego więzienia; R. Bielecki, Bastylia 1789, Warszawa 1991, s. 99.
[36] Gubernator Bastylii, de Launay, który w trakcie obrony twierdzy za wszelką cenę próbował powstrzymać rozlew krwi rezygnując z użycia armat, po jej upadku został zabity; zob. R. Bielecki, Bastylia 1789, Warszawa 1991, s. 105 i następne.